sobota, 7 sierpnia 2010

Corrida

W wakacje człowiek zwiedza. Nasz Stary Kontynent nie jest na tyle duży, by nigdy go całego nie zwiedzić. A więc krok po kroku, w końcu zobaczymy go w całości. W każdym kraju, mamy ulubione miejsce, do którego chętnie wracamy, będąc tam. Taka jest ogólna definicja zwiedzania. Mnie jednak nie obowiązuje- chyba ;) Nie licząc tego rocznego okresu błogiego lenistwa, ostatnie, bodajże 7 czy 8 lat spędziłam we Włoszech, w Toskani. I to jest mijesce, do którego chcę wracać. Nie gdzie inndziej: do Prowansji czy Kataloni. Nie. Ja chce tam! Jednak w tym roku mi się nie udało. Wylądowałam w Hiszpani.

Od Barcelony po San Sebastian. Tydzień spędzony na zwiedzaniu, jeżdżąc od jednego hotelu, do drugiego. Drugi spędzony w Cistelli. Małej mieścinie coś ok 150 km od Barcy. A potem 3 dni w Barcelonie, znów ;)

Jednak kluczowym momentem dla tego postu jest mój pobyt w Cistelli. A data: 28 lipca 2010 roku.

Telewizja katalońska wybuchła. Non stop nadawała relacje różnych reporterów rozmawiających z ludźmi z ulicy, rodowitymi katalończykami, bynajmniej nie uważającymi się za hiszpanów, bądź fragmenty z Parlamentu Katalońskiego. A to wszytstko z powodu jednego słowa: corrida.

Definitywnie, ustawowo, jej zabroniono. Po raz pierwszy w Hiszpani. Tak pozbawiono matadorów i im podbnym pracy. Niektórym reporterom udało się nawet uchwycić ich łzy.

Aficionados  to miłośnicy "byczych" spektaklów. Uwielbiają atmosferę, barwne stroje,  narastające podniecenie. Powstaje tu pytanie. Czy są od tego uzależnieni? Czy nakręca ich to co dzieje się w okół, czy może sam widok przerażenia w oczach tak potęnego zwierzęcia? To, że mogą go złamać, zabić?
Poznajmy zatem kulisy tego całego wydarzenia, jego historię.

Rytuał barbarzyński, mający korzenie może i nawet w prehistori. Panowanie nad zwierzęciem silnym i męskim, pełnym wdzięku, witalności i płodności. Kto by nie chciał pokazać, że potrafi ujażmić coś tak idealanego w swej pierwotnej, niezmienionej postaci?

Kult byka ( również tura i bizona) jest nam znany od zawsze. Archeolodzy są przejęci, gdy znajdują malowidła ścienne w grotach lub jaskiniach. Jednymi z pierwszych, jednocześnie bardzo czytelnymi były dzieła człowieka z Cro-Magnon, żyjącego w Paeolicie Górnym, a który należał do Homo sapiens fossilis- do  rasy, która miała nie daleko do homo sapiens sapiens- do której  my przynależymy. W jego "domostwie" znaleziono jego szczątki; pierwsze, dobrze wyglądające narzędzia jak i te malowidła, przedstawiające zasadzki na bizony, ich zabijanie. A więc widzimy już tu- klarowne przesłanie- panownie nad zwierzęciem mamy zapisane w genach.

VII wiek naszej ery. Andaluzja. Na jej terenie zamieszkiwali Starożytni Maurowie, posiadający własną tradycję i historię. Do rozrywki ludu należało udawanie się na Arenę. A tam oglądnie zmagań z bykami.

Średniowiecze. Rycerze od lat walczyli ze sobą na kopie, każdy siedząc na koniu. Ktoś kiedyś wymyślił, by walczyć z bykiem. O tyle nie było to łatwe, gdyż byk z łatwością mógł rozpruć brzuch konia rogami, a jego skóra jest dość twarda, więc jego samego zabić było trudno. Z czasem jednak opracowano sposby powalenia tego stworzenia, i walki z bykami stały się jeszcze popularniejsze.

I tak dochodzimy do dzisiejszej corridy, składającej się z trzech części.
W tercio de varas matadorowi i jadącym konno pikadorą pomagają piesi pomocnicy- peones. Matador drażni byka czerwoną płachtą, a peones naprowadzają byka na pikadorów, którzy zadają bykowi ciosy w łopatki, kalęcząc go stalowymi grotami.
W tercio de banderillas, banderilleros (piesi) drażnią rannego byka, wbijając mu w kark 3 pary włóczni.
W tercio de muerte ( tercji śmierci) matador wykonuje wiele widowiskowych passes (uników) z muletą( czerwoną tkaniną przymocowaną do krótkiej pałeczki), czym jeszcze bardziej rozwściecza byka. Nastpęnie, w rytuale estocada recibiendo, zabija ciosem szpadny szarżującego na niego byka.


Analizując wszytkie powyższe akapity, dla człowieka humanitarnego i pełnego współczucia dla cierpiących stworzeń, corrida jest aktem barbarzyństwa, który przetrwał do naszych czasów. A więc aficionados to ludzie z bardzo głęboko zakorzenionymi, naturalnymi, gwłatownymi wręcz prehistorycznymi zachowaniami i pragnieniami, których nie potrafią opanować, hamując je wiarygodnymi i racjonalnymi prawdami- tym, iż zamęczenie zwierzęcia na śmierć jest po prostu złe.


Tak więc Barcelona, cała Katalonia wygrała pierwszą w histori Hiszpani potyczkę z corridą. Ten krwawy akt, jeszcze długo będzie na terenie półwyspu Iberyjskiego praktykowany, lecz ziarno niepwności, co do słuszności postępowania, zostało już zasiane w umysłach Hiszpanów.
Niech biorą przykłady z Katalończyków i przekształacają areny na teatry lub centra handlowe, jak to ma miejsce w Barcelonie.


coyot

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz