Pole bitwy nr 1- Tychy- przegrane. Może mnie nie zabije, ale powoduje , że czuję się parszywie i jeszcze gorzej niż wczoraj.
Pole bitwy nr2- jutrzejsze zdjęcia- oczekuję pozytywnych negatywów :DP
Pole bitwy nr 3- jak nie ruszyło sie , tak dalej nic sie nie dzieje. To jak ugrzeźnięcie w bagnie albo ruchomych piaskach- im bardziej chcesz się ruszyć, tym jest gorzej....
Pole biwty nr4- moje życie. Musi ruszyć z kopyta. Coś się musi zacząć znów dziać. Zaczynam tęsknić za Starą Paulą. Taką separcję miałyśmy na 7 miesięcy. Ale odnoszę wrażenie, że wróci. I to, jesli się zdarzy, to ze zdwojoną siłą. Ale jednocześnie z mniejszą dozą racjonalizmu. A to źle. No ale. Jak się bawić, to się bawić.... Tylko czemu perspektywa takiej zabawy mnie nie bawi, jak dawniej? ...
poniedziałek, 27 czerwca 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
blogs
-
-
-
-
-
-
Winglet.pl10 lat temu
-
gavin dunne10 lat temu
-
Goodfest 2013 - making of11 lat temu
-
Palindromia...11 lat temu
-
-
-
-
-
-
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz